Mamy tak wiele do stracenia, że nie wiemy za co się zabrać.
Każdy z nas ma takie momenty w życiu, że stoi pod ścianą. Co byśmy nie zrobili, coś zawsze nie gra. Ja zawsze boję się takich ruchów dotyczących relacji. Oglądając jeden z popularnych seriali, powtarzało się zdanie if we don't have trust - we have nothing i to bardzo ważna prawda. Zaufanie jest fundamentem relacji. Ludzie stają nam się bliżsi, kiedy zaczynają nam się zwierzać. Poznajemy siebie nawzajem po złamanych sercach, przerażająco smutnych zachodach słońca, pamiętnikach, miejscach, z którymi mamy wspomnienia. Nigdy nie poznasz kogoś bardziej niż słuchając o czym myśli o 2 w nocy gdy nie może zasnąć.
Łatwo jednak to zaufanie stracić, zawieść. Fałszywy ruch, szpila, kłótnia. Wszystko spada. Pojawia się podstawowe pytanie, czy oboje chcemy to odbudować? A także czy jesteśmy w stanie żyć mając wciąż w pamięci zawód, który się pojawił? Bywa, że odpowiedź jest jasna - nie. Dużą rolę odgrywa tu czas.
Czas nie leczy ran, nikt już mam nadzieję w to nie wierzy, choć jeśli wierzy, to tylko znaczy, że nigdy nikt nie zranił go na tyle by rana powstała głębiej. Po prostu uczymy się żyć z bólem, radzić z nim sobie lepiej lub gorzej. Przechodziłeś to... Przechodziłaś to... Czerń w sercu i uśmiech na twarzy. Odpowiadanie na pytania i zadania świata, gdy jedyne co miałeś lub miałaś ochotę zrobić to wyć, najgłośniej jak potrafisz. Jedni walą w szybę, miotając się między ścianami mieszkania, wbijając paznokcie w pięści, próbując zebrać do kupy wszystkie odpowiedzi i siebie. Po czasie po prostu przestajesz zadawać niektóre pytania i delikatnie rozluźniasz zaciśnięte pięści. Nie powiesz mi, że tak nie było. Jeśli nie, to wszystko przed Tobą. Nie jesteś ze stali, choć chielibyśmy tego wszyscy.
Komentarze
Prześlij komentarz