Podziwiając krakowskie przyciemnione ulice, mijając tajemniczych krakowskich mieszkańców, wiesz od kiedy są, tu gdzie są.
Kraków
Kopalnia oryginalności i
nieustającej dekadencji. To jest tak, że każdy budynek w centrum pachnie morzem
łez, dramatów i zakazanych pocałunków przerywających sączenie alkoholu. Cicha
muzyka w krakowskich piwnicach zawsze zachęca do odrobiny szaleństwa. Każdy
krakowianin czuje się choć w maleńkim zakamarku duszy aktorem. Bo jak to tak…
idziesz Gołębią i mijasz pięćsetny raz ten dialog wypisany na murze, do jakiejś
świnki, która nie może pogodzić się z ukochanym. Poselska, a tam od jakiegoś
czasu każą Ci mówić szeptem kiedy mówisz o miłości. Spacerujesz Kanoniczą, a
każde spojrzenie przypomina inny film, bo wszystkie kręcą tam. Śpieszysz się na
tramwaj, przebiegasz pod Wawelem, na Bernardyńskiej przy hotelu i masz
wrażenie, że Więckiewicz wczoraj kradł tu obraz. W sobotę wieczorem Grodzką
szukasz drogi do domu, a tam uspokaja Cię dźwięk skrzypiec pod kościołem, gdzie
jest najwięcej świętych, bo muszą aż stać na zewnątrz. Krążysz, krążysz… na
Sławkowskiej stoją aż do Marka w kolejce po lody, które ostatnio przeniosły się
też na Sienną. Sienna, zanim tam dotrzesz zawsze złapie Cię tłum turystów,
machający do trębacza, który jest najwyższą z gwiazd na Rynku. Myślałby kto, że
nie ma już tego klimatu z zaczarowaną dorożką, ale Floriańska trzyma w sobie
skarb przeszłości, bo serwuje wciąż u Michalika najlepszą herbatę- z odrobiną
krakowskości tej ze starych dobrych czasów.
Czy u Was też drewno tak pięknie
pachnie miastem i miłością? A sufity czy są tak wysoko jak u nas? A czy Waszymi
ulicami też wędrowali najwięksi tego świata i nadal nikt tego nie remontuje? Bo
u nas Mariacki trzyma wciąż tę samą posadzkę po świętych, a ja tak bardzo
szukam wyjątkowości w innych miastach i ona nie chce dać się znaleźć.
I pamiętaj, u nas nie ma
starówki, jest tylko Stare Miasto.
Komentarze
Prześlij komentarz