40 dni bez świata czy świat bez 40 dni

W środę popielcową usunęłam aplikację Instagram z telefonu. Za dużo czasu spędzałam słuchając co u instaznajomych, nie mając potem siły i cierpliwości słuchać znajomych na żywo. Instagram ma taką przewagę nad życiem z ludźmi w realu, że mogę cofnąć i posłuchać jeszcze raz jeśli się wyłączyłam w trakcie. Mogę posłuchać wtedy kiedy serio mam na to ochotę, mogę słuchać i nie odpowiadać na to w żaden sposób, po prostu być biernym słuchaczem. Dla wielu z Was może to być dziwna zaleta, nawet ciężko będzie niektórym to takową nazwać. A jednak. Introwertyzm, to moja ulubiona cecha. Utrudniała życie kiedy byłam mała, ale wchodząc w świat dorosłych introwertyzm moim zdaniem ułatwia. Mało osób chce słuchać i gadać o rozmówcy, raczej wolą mówić o sobie. Lubi się tych, którzy robią wokół siebie więcej hałasu, generują śmiech i luźne rozmowy. Ale w życiu potrzebuje się cichych towarzyszy, rozmów wieczorami, bez gwaru i wsparcia poprzedzonego wytrwałym i aktywnym słuchaniem.
Nie o tym jednak tym razem.
Instagram. Sięgam przez ostatnie tygodnie milion razy po telefon, żeby go uruchomić. Omija mnie to co się dzieje, a raczej to czym chcą się dzielić znajomi i nieznajomi w sieci. Omija mnie premiera nowych piosenek, omija mnie choroba dziecka znajomej, omija mnie kolejna drama Kylie Jenner, omija mnie wiele.
Tak wiele zyskuję jednak. Mam czas na spanie ile potrzebuję, rozmowy ze znajomymi, za którymi okazało się, że tęsknię bardziej niż myślałam. Mam czas na ćwiczenia i słuchanie muzyki. Mam czas na posiłek w skupieniu i wiem co zjadłam. Mam mniej stresu, że nie zdążę, że nie hula mi internet i się coś co chwilę zacina.
Mam siebie.
Po prostu.
Mam czas pomyśleć o sobie.
Nie daje to samych miłych chwil, bo schowane w kącie demony wychodzą jak ma się czas myśleć i wchodzić w głąb siebie. Potrafię godzinę patrzeć w sufit zasypiając i szlochać, bo dociera do mnie zbyt dużo. Ale żyjemy sami. Trzeba poradzić sobie ze sobą, żeby żyć z kimś i nie obarczać go naszym gównem, bo tego każdy ma w sobie tyle ile może unieść i każdy przyjęty gram, to o ten gram za dużo.

Tyle razy robię zdjęcie z myślą, że chcę się nim podzielić w sieci. Wiecie jak to wygląda... Specjalne ustawienie, specjalne światło, specjalny filtr, specjalny kąt, specjalnie żeby zazdrościli, podziwiali. Łapię się na tym, że chcę po powrocie w kwietniu na Insta wrzucić posty typu : Hej, zobaczcie jak się świetnie bawiłam jak nie wrzucałam tu nic...
Pytanie fundamentalne - dlaczego?

Krzysztof Gonciarz wrzucil ostatnio film pt. Dziura w mojej głowie.
I ten film obrazuje dokładnie to co dzieje się u mnie raz na jakiś czas. Dziura w głowie. Blansowanie na krawędzi, czy tym razem w nią padnę calkowicie czy wybronię się i będzie normalnie. Licytacje sama ze sobą, czy ta piosenka mimo, że ją kocham, nie spowoduje tego, że otworzy się puszka Pandory i utopię się we własnych łzach.
Potem prędzej czy później wracam do siebie and I'm living my life.
Krzysztof. Dziękuję.


Komentarze

  1. Ale te Twoje teksty zachwycają, są tak po prostu prawdziwe, akurat czytam to w dniu, w którym starciłam dostęp do swojego ig (zwyczajnie nie wiem jakie jest haslo i raczej nie uda mi się juz zalogowac) czy to moze byc początek lepszej drogi?? Wierzę, że tak i dzięki!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty