Córka mojej matki.
Jesteśmy córkami swoich matek. Zapytaj czego się boi, tak jako ona. Okaże się zapewne, że tak jak Ty boi się burzy, pająków, czy ciemności. Uważasz, że jesteś gruba? Założę się, że nauczyła Cię tego Twoja mama.
Tak. Poza intelektem, z mlekiem matki wyssałyśmy także wszystkie jej obawy i niepewności. W angielskim jest takie ładne słowo na to - insecurities - to jest dosłownie - wszystkie sfery gdzie nie czuję się bezpiecznie.
Jako małe dzieci, uczymy się życia na zasadzie powtarzania tego co robią nasi rodzice, czy generalnie ludzie, którzy spędzają czas w naszym towarzystwie. Jako dziewczynki, córki, uczymy się jak być kobietami patrząc i naśladując nasze matki. Robimy te same miny w tych samych sytuacjach. Używamy tych samych zdań jako odpowiedzi na te same pytania. Nie robimy tego jakoś świadomie, po prostu tak działamy jako ludzie.
Ile razy usłyszałaś tekst - no cały ojciec/ córeczka tatusia/ to to masz po ojcu.
Ja zawsze odpowiadam - odziedziczyłam po Was obojgu to co najlepsze, więc pretensje nie do mnie. Reakcja na tę odpowiedź bywa różna, ale taka jest prawda.
Po tacie mam to, że nie lubię tłumów, ludzie na dłuższą metę mnie męczą; przekraczania mojej granicy komfortu. Ignorowanie bałaganu, gdy po prostu nie chce mi się. Asekuracyjne podejście do życia i brak zamiłowania do konkretnych specjalizacji w życiu.
Po mamie jestem perfekcjonistką w kontrolowaniu rzeczywistości. Muszę mieć wszystko zaplanowane i ja zawsze zrobię wszystko najlepiej. Potrafię wejść komuś w tyłek, żeby dowiedzieć się tego czego potrzebuję. Nienawidzę prosić się o cokolwiek. Czepiam się okrutnie. Nie pozwalam się wyręczać i mam ogromne poczucie winy jak zjem ostatnie np.ciastko, więc zwykle tego nie robię. Zbawiam świat już chyba na etacie.
Większość z tych rzeczy nie jest spoko. Po tacie mam też niesamowity brak wiary w swoje siły i nie podejmowanie nawet próby robienia czegoś, jeśli nie mam pewności, że się to uda. Poddaję się zanim nawet spróbuję. Zakładam, że nie wyjdzie. Po mamie mam niekończącą się listę kompeksów i poczucie, że nigdy nie jestem dość dobra na... cokolwiek, zwłaszcza uczucia, jakimi jestem obdarowywana. Od dziecka słyszałam - masz być niezależna od faceta. Choćbyś już była po ślubie, osobne pieniądze, praca, nigdy nie bądź utrzymanką, masz mieć taką pracę, że w każdej chwili będziesz mogła spakować dzieci i dać sobie radę sama, pamiętaj - nie bądź zależna od nikogo.
Słyszysz ten przekaz?
Nikt nie będzie na zawsze. Nawet jak będziesz mieć męża, to i tak prędzej czy później on od Ciebie odejdzie i zostaniesz z niczym. Pewnie nie spełnisz jego oczekiwań. Zawsze będziesz sama. Tylko na sobie możesz polegać.
Więc sama całe życie noszę walizki, zgrzewki z wodą, załatwiam wiele rzeczy, nie ufam, ciagle gram, ponieważ nie ufam. Nie ufam nikomu i mimo wielu wielu sytuacji, gdzie ludzie udowadniają, że mogę ufać, to jednak wyłapuję i zapamiętuję przede wszystkim te rzeczy, gdzie ktoś zasiał wątpliwość w mojej głowie. Nie umiem tego naprawić. Nie winię też mamy. Ona ma to po swojej. I tak jest dzielna, bo dużo rzeczy dała mi, nie mając z czego dać, jak choćby poczucie, że jestem kochana. Ale to historia na inny raz.
Moi rodzice mimo tych insecurities, które po nich odziedziczyłam, dali mi jednak świadectwo, że choć w życiu jest serio pod górkę, to można "wad dziedzicznych" nie puszczać jednak w kolejne pokolenia. Można PODJĄĆ DECYZJĘ, że będę szczęśliwa, że będę szczęśliwy. Bo to jest po prostu i aż decyzja.
❤️
OdpowiedzUsuń