Ludzkość, czy warto czekać?

Przez te wakacje, nie mam za wiele wolnego. Sporo pracuję i załatwiam. Skutkuje to również tym, że nie mam za dużo czasu, który mogę wykorzystać na spotkania ze znajomymi. Znajomi, to jest właśnie to o czym chciałam dzisiaj napisać. 
Jestem obecnie przez tydzień 2,5 tysiąca kilometrów od domu. Palmy, te sprawy. Poprzedni tydzień spędziłam na pielgrzymce na Jasną Górę.

Może pamiętasz mój post od telefonu, 40 dni, o którym tu pisałam. Podobny post miałam podczas pielgrzymki. Nawet nie dlatego, że chciałam, ale dlatego, że moja głowa była w zupełnie innym miejscu niż telefon. Nie było we mnie przestrzeni na ludzi zza szybki, kiedy otaczała mnie setka osób, z którymi starałam się spędzić chociaż parę minut tych sześciu wspólnych dni. Byli tam ludzie, z którymi bardzo lubię przebywać i brakuje mi ich na co dzień i te sześć dni to jedyna okazja, żebyśmy spędzili razem więcej czasu niż ta godzina czy dwie raz na miesiąc jak się spotykamy czy nawet rzadziej. 

Osoby również dla mnie ważne, które zostawiłam w Krakowie średnio to też rozumiały. I je również rozumiem. W ciągu roku, jesteśmy ze sobą bardzo blisko i nasz kontakt jest codzienny, mogę tak powiedzieć, dość intensywny. Musi być trudno załapać to, że jeśli moja codzienność się nie zmienia, to czyjaś jednak ulega zmianie. 

Chodzę na pielgrzymki, żeby pokonywać siebie, żeby siebie poznawać w bożych okolicznościach. Tak jak lubię. W ciszy świata, ale w nieustannym hałasie ludzi wokół mnie. Tych ludzi kocham bardzo mocno. Moment kiedy przemierzasz kilometry, czujesz każdy krok na swoich stopach, najczęściej w upale lub ulewie. Noce spędzasz u kogoś na podłodze, nie zawsze masz dostęp do prysznica, czy umywalki przy toalecie. Zyskujesz jednak dużo więcej. Świadomość, że wiele z udogodnień, czy przedmiotów, które posiadasz, nie są Ci do niczego potrzebne. Wystarczy Ci nagle woda do picia, kawałek chleba i ludzie, ludzie, ludzie. Nie potrzebujesz zerkać na telefon, sprawdzać instagram'a, czy snapchat'a, wręcz wkurza Cię to, przeszkadza. Bo świecenie ekranu, mówiące o tym, że ktoś znowu próbuje się z Tobą skontaktować, irytuje Cię najbardziej, bo odciąga Cię od człowieka, którego masz obok. A to ten człowiek, z którym czekasz w kolejce pod prysznic, czy maszerujesz obok niego w deszczu jest ważniejszy w tej drodze. Kraków poradził sobie beze mnie przez ten tydzień, mimo, że narzucał się niesamowicie. Telefon w kieszeni plecaka, tak, że nie chciało mi się nawet po niego sięgać, ładowarka na dnie walizki, której nie czułam potrzeby wyciągać. To było szczęście tego czasu. Potrzebuję ludzi, potrzebuję ich bardzo. Najbardziej potrzebuję ich przy sobie. Nie za szybką telefonu. Potrzebuję ich idących ze mną ramię w ramię. Zmagających się z innymi problemami, ale na jednej drodze. 

Nigdy nie wiem, czy to nie jest moje ostatnie spotkanie z daną osobą. Znam siebie i wiem, że moje relacje z ludźmi są bardzo dynamiczne i po roku, może być tak, że jesteśmy dla siebie już obcy. Staram się zatem, żeby czas, który został mi dany z konkretną osobą wykorzystać maksymalnie. 

W tytule zadałam pytanie czy warto czekać. 

Idąc te 150 kilometrów do Częstochowy towarzyszyły mi bardzo ważne w historii mojego życia osoby. Ludzie, których znam już wiele lat. Oni najpiękniej właśnie pokazują mi jak cenny jest w relacjach czas. Wspólnie spędzony, ale też czas samotności, w którym relacja dojrzewa. Kiedy każde z nas dorasta w sobie i kształtuje tym naszą wspólną rzeczywistość. 

Idąc w tym słońcu, patrzę na takie osoby i w głowie mam tylko litanię wdzięczności za to, że cierpliwie dzień po dniu czekałam, wkładając mnóstwo serca i wysiłku w to czekanie, żeby nasza relacja wzrastała. I dziś, po blisko dziesięciu latach wspólnej drogi, mogę powiedzieć, że marzenia co do ludzi tez się spełniają. 6 lat temu patrzyłam i modliłam się, żeby nasze drogi się nie rozeszły, powtarzałam przy naszych spotkaniach w głowie jak mantrę nie chcę żeby nasz kontakt się skończył, tak mi na nim, na niej zależy, wnosi tyle dobrego we mnie. Prośby zostały wysłuchane. Tym chciałam się podzielić przede wszystkim.

Jeśli bardzo Ci na kimś zależy, to daj mu to poczuć, ale nie bądź nachalny. Taki most buduje się z dwóch stron jednocześnie, inaczej będzie prowadził donikąd. Wolność to coś czego teraz paradoksalnie najbardziej nam brakuje, wolność dana samemu sobie. podejmij SAM tę decyzję, że chcesz zainwestować w kogoś swój czas, daj mu poczuć, że chcesz go wspierać i rób to, nie pozostań tylko na słowach. Jeśli ktoś to odrzuci, Ty wiesz, że zrobiłeś wszystko dla jego dobra i w granicy swojej wolności i wrażliwości. Nie zniechęcaj się drogą, która być może Cię czeka, na końcu czeka najcenniejsza nagroda - człowiek.

Komentarze

Popularne posty