Miłe rzeczy


Jak nie gapię się w telefon lub nie słucham podcastów, a po prostu słucham muzyki, widzę zdecydowanie więcej rzeczy wokół mnie. Staram się jednak mieć szerzej otwarte oczy. Dzisiaj stojąc na przystanku byłam świadkiem drobnostki, ale było to przeurocze. Stała para, żegnają się bo podjeżdża bus, w który ma wsiąść dziewczyna. Biegnie w stronę busa, który jedzie na sam poczatek przystanku. Chłopak nie rusza się z miejsca, tylko patrzy, czy dziewczyna wsiądzie, czy ten jej odjedzie. Kiedy ona wsiada i zatrzaskują się za nią drzwi, odchodzi. Niby nic, a urocze prawda?


Przyjechałam za wcześnie na zajęcia, więc wyruszyłam w poszukiwaniu żaby, żeby napić się kawy. Przeszłam przez krakowski Nowy Kleparz i przepadłam. Tam jest serio jak w filmach. Stargany, na każdym co innego, w jednym nawet tak instafriendly były poukładane warzywa. Od kolorowych warzyw, przez ryby, sery, po wyszukane skórzane torby czy wzorzyste skarpety. Każdy z każdym się tu zna, właściciele rozmawiają ze sobą przekrzykując się przez mijających ich w alejkach ludzi. Jest oczywiście też standardowe stoisko z gazetami, których kioski już nie kolportują, bo wyszły nowe numery.





Uwielbiam też takie detale, jak jakieś dziwne naklejki z mniejszym lub większym przesłaniem przyklejone w przypadkowych miejscach. Tak jak ta o tutaj na śmietniku między więzieniem, a moją uczelnią.



W piątek po zajęciach, poszłyśmy świętować moje urodziny do niedawno otwartej kawiarni. Weszłyśmy, ale nie było na ten moment ani co zjeść, ani miejsca, żebyśmy mogły usiaść we cztery. Stojący za ladą, wydaje mi się, że właściciel miejsca, zapytał z uśmiechem na ustach, czy zostajemy i że zaraz się pewnie coś zwolni, a ciastka będą za pięć minut. Zostałyśmy. Będąc tam pogadałyśmy chwilę z krzątającą się obsługą, a na końcu przy płaceniu, wcześniej wspomniany potencjalny właściciel, kiedy usłyszał, że A. mi stawia moje zamówienie z okazji urodzin, policzył jej o dyszkę taniej. Nie musiał, wręcz nie powinien, to w konću jego pieniądze, ale czy nie z takich małych gestów składa się szczęście?


Potem wracając upolowałam mini kubeczek na kawę za grosze na targu. Wchodząc do domu, rozbiłam perfumy, ulubione. Byłam tak zadowolona, mimo nieprzespanej do końca nocy, że nie ruszyło mnie to specjalnie. Wystarczyło mi to, że świat był dla mnie dobry przez ostatnie kilkanaście godzin i chciałabym, żeby trwało to dłużej niż do następnego dnia, bo jak to wiadomo, jak jest dobrze, to nic tylko czekać aż coś jebnie 😂

No i stało się hahah


Pragnę zaznaczyć, że piszę ten tekst podczas mojej 1,5 miesięcznej nieobecności na instagramie, także wszystkie wymienione historie w tym wpisie dzieją się na przestrzeni kilku tygodni.



Powiem szczerze, że cieszę się, że w czasie, kiedy zamknęły się granice i dzieje się tak wiele i wiele też nieprawdziwych informacji się rozlewa w internecie, nie mam do tego takiego dostępu. Nie oglądam instastory, wchodzę od czasu do czasu, żeby odczytać wiadomości i tyle. Nie wlewam sobie do głowy paniki innych ludzi, czy narzekania. Jestem po prostu w swoim świecie. Nie oglądam relacji live, nie angażuję się w czyjeś powroty do kraju czy małe dramaty. Jest dobrze. Słucham za to muzyki, podcastów, audiobooków. Oglądam filmy, na które nie miałam czasu, angażuję się w życie rodziny, robię dużo prania, które uwielbiam. Jest po prostu życie. Jako introwertyk, totalnie odnajduję się w nowej rzeczywistości. Wiadomo, napiłabym się kawy na mieście między zajęciami, ale dresik, fotel i herbata pod ręką nie sprawiają mi jakiegoś wielkiego spustoszenia w życiu. Ciekawe jak inni to znoszą, możecie się podzielić, czy dramat, czy jednak team domek :P

Z kolejnych miłych rzeczy, był nasz pierwszy elearning na uczelni. Na rozpoczęcie zajęć, wykładowca zapytał się nas czy sie boimy i że jeśli tak, to że możemy mu powiedzieć oraz ogólnie zaczniemy zajęcia od omówienia obecnej sytuacji, bo każdy z nas o tym myśli i on nie chce udawać, że nic się nie dzieje. To było ważne, bo pokazało przynajmniej dla mnie, że jesteśmy ludźmi. Wszyscy. I wszyscy się boimi. Podzieliliśmy się naszymi lękami. Wypowiedzieliśmy je. Więź nawiązana. Zrobiło się łatwiej. Na koniec zajęć, podsumowaliśmy, że to był dobry czas zajęć i pożegnaliśmy się z wizją spotkania w przyszłym tygodniu.

To są małe gesty. Zapytanie jak się czujesz, jak spędzasz ten czas, co słychać, jak rodzina, czego się boisz, jak to znosisz wszystko.

To czyni nas przecież ludźmi.

Wyprowadzam się na spacery. Minimum pół godziny dziennie jeśli jest zimno staram się być na zewnątrz. Jak jest cieplej to nawet dłużej. Oglądam najróżniejsze zachody słońca, chmury i słucham szelestu trawy. Spotykam samą siebie i ciszę, której tak dawno nie słyszałam. Okazuje się ku mojemu zaskoczeniu, że w ciszy też jest fajnie. Nie muszę zamieniać każdego słuchania na wartość merytoryczną i dodaną do mojego rozwoju. Cisza też rozwija. 

Minęło kilkanaście dni, już nie radzę sobie tak świetnie z tą izolacją. Zasypana zadaniami z uczelni i tym co się dzieje na świecie, zwolniłam swoje ruchy do tego stopnia, że czas leci mi przez palce, a jeednocześnie stoi w miejscu.

Wielki Wtorek.  Pierwszy raz od 5 tygodni wyszłam dalej niż na łąkę przed domem, na którą już też nie mogę wyjść. Pojechałam do spowiedzi. Klękając w kaplicy, łzy ciekły mi po policzkach, kiedy dotknęłam posadzki. To miejsce, gdzie wraz ze znajomymi parę lat temu śpiewaliśmy. To miejsce, gdzie jeszcze kilka lat wcześniej jako dziecko, dzieliłam się opłatkiem w tłumie ludzi z biskupem. To miejsce gdzie teraz klęczę, bojąc się ludzi dookoła. Miłą rzeczą było dotknąć ławki w kaplicy. Miło było przez chwilę poczuć, że świat dalej jest jaki był, tylko ma na razie weekend i nie funkcjonuje. Przełomowym dla mnie było uświadomić sobie, że już nic nie będzie tak samo, choć tęsknię za tym maksymalnie.

I dziś ostatni dzień miłych rzeczy. Niedziela Wielkanocna. Dziś spędziłam dzień z bliskimi w każdy dostępny sposób, zjadłam dużo dobroci i upiekłam wczoraj dwa ciasta i wyszły, a to się u mnie zdarza no... nigdy hahah

Szukajcie miłych rzeczy, to miłe taki katalog tworzyć.
Wasz kołcz i influeserka
Karolajna




Komentarze

  1. "team domek" :)
    a miłe rzeczy? hmm oczywiście to, że wreszcie spadł deszcz.. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty