Ciekawi mnie... Naprawdę nie chcesz takiego życia?

 


Myślałem, że już dzisiaj mi nie dadzą spokoju. Pacjent za pacjentem, telefony "Panie Doktorze, błagam..." I tak w kółko. Wstałem z bólem głowy, bo w nocy młody się co chwilę budził i na zmianę staraliśmy się go uspokoić. Rano szybka kawa i wpadłem w kołowrotek pracy. 

Jadę samochodem w ciszy, ciekawe czy młody już śpi i jak dzisiaj sobie w ogóle poradzili po takiej nocy. Otwieram cicho drzwi, odkładam torbę i klucze, ściągam kurtkę, buty. Wchodzę do kuchni i widzę ją. W dresie, boso, z włosami spiętymi w ziemniaka i w słuchawkach, tańczy zmywając naczynia. Za to ją kocham. Mógłbym tak patrzeć na nią godzinami. Lubię ją najbardziej obserwować... jak nie wie, że to robię. To musi być jakaś dobra piosenka, bo aż cała chodzi. Obrót i... zobaczyła mnie. Uśmiecha się do mnie promiennie i podaje jedną słuchawkę. Teraz oboje pląsamy - jako rodzice już chyba nie powinniśmy słuchać takich piosenek - zaśmiałem się. Ona łapie moją twarz w swoje dłonie i patrząc mi prosto w oczy, roześmiana mówi - będziemy ich słuchać bo to ciągle jesteśmy my, nawet jeśli mówi się do nas mamo i tato. 

Tak mijają nam kolejne dni. Nie jest łatwo, ale z nią jest łatwiej, Odkąd się spotkaliśmy 4 lata temu, przestałem szukać siebie, bo z nią mogę po prostu być. Tak na co dzień. Nie muszę nikogo grać, żadnym się stawać. Razem jesteśmy z każdym dniem lepsi, bo tego chcemy dla siebie przede wszystkim i dla naszego syna. Chociaż on jest właśnie dowodem na to, że darzymy siebie wielkim zaufaniem. Bo staliśmy się dla siebie prawdziwie nadzy - ciałem i duszą. Mówimy sobie wszystko, bo wiemy, że nikt nie będzie nikogo pouczał, albo udowadniał komuś cokolwiek. Jesteśmy ze sobą, ramię w ramię. 




Komentarze

Popularne posty